Cześć, jestem Ania i chciałabym Wam opowiedzieć o swojej przygodzie z programem High School USA – czyli szkoła średnia w USA!
Pamiętam, że już od najmłodszych lat chętnie oglądałam amerykańskie filmy. Podobał mi się tamtejszy styl bycia, ludzka otwartość i niesamowite widoki. Zawsze chciałam zobaczyć jak wygląda tamtejsze życie i oglądając przeróżne amerykańskie seriale powiedziałam sobie, że któregoś dnia na pewno odwiedzę Stany Zjednoczone. Nigdy nie sądziłam, że będzie mi dane spędzić aż rok swojego życia w USA na licealnej wymianie. I wiecie co? Marzenie się spełniło, szkoła średnia w USA została przeze mnie zaliczona! J
ROK SZKOLNY W USA -decyzja!
Pewnego dnia przyszła do nas koleżanka mojej starszej siostry, która wróciła z USA po 3 miesiącach pracy w ramach programu Work and Travel. Była zachwycona Stanami, a mi aż kręciło się w głowie od jej niesamowitych opowieści. Okazało się, że agencja BTC, która ją wysłała miała w swojej ofercie również program dla młodszych Uczestników, takich jak ja – High School USA. Rozpoczęłam więc zdobywanie informacji na ten temat. Ku mojej uciesze aplikacja na program wcale nie okazała się być taka trudna, z pomocą biura łatwo przeszłam przez wszystkie procedury, dostałam wizę i mój wyjazd stawał się realistyczny!
PIERWSZE WĄTPLIWOŚCI
Gdy nadszedł dzień mojego wylotu z Polski miałam jednak mieszane uczucia gdyż zostawiałam swoich bliskich, znajomych i rodzinę aż na cały rok i leciałam w zupełnie nieznane miejsce. Uświadomiłam sobie jednak, że przecież oni wszyscy na mnie liczą, a ja robię coś wspaniałego dla siebie i mojej przyszłości więc nie mogłam ich zawieźć, a moja upragniona Ameryka czekała na mnie otworem!
MOJE POCZĄTKI
Po wylądowaniu na lotnisku w Newark pod Nowym Jorkiem czekali na mnie przedstawiciele organizacji Ciee, która się mną przez cały wyjazd opiekowała. Z lotniska pojechaliśmy do hotelu i tam czekała na mnie kolacja powitalna, co było bardzo miłe. Kolejnego dnia odbyło się szkolenie ogólne, a potem w mniejszych grupach. Uczono nas i przygotowywano jak radzić sobie w nowej sytuacji, jak się zaaklimatyzować i zwalczyć szok kulturowy J Następnie pojechaliśmy ze wszystkimi Uczestnikami wymiany na wycieczkę po Nowym Jorku! Ah, cóż to były za wspaniałe widoki, te ogromne wieżowce, taksówki, wszechobecne kolorowe neony i mnóstwo turystów z całego świata. Nie zapomnę tych chwil do końca swojego życia i wiem na pewno, że kiedyś będę chciała tu wrócić na dłużej J Gdy wsiadłam już do samolotu, który miał lądować w docelowej miejscowości, w której miałam się spotkać ze swoją Host Rodziną, zaczęłam zastanawiać się jak to wszystko będzie wyglądać, czy przyjmą mnie dobrze, czy będziemy się dogadywać, czy będę czuć się nieswojo? Z wielkim biciem serca szłam na spotkanie z nimi. Moim oczom od razu ukazały się ogromne i barwne transparenty z moim imieniem, balony – to moja Host Rodzina z Lokalną Koordynatorką wszystko przygotowały. Padliśmy sobie w ramiona, nie spodziewałam się tak serdecznego przywitania. To było takie cudowne!
AMERYKAŃSKA SZKOŁA
Minęło kilka dni zanim się zaaklimatyzowałam, wszystko było dla mnie takie nowe i świeże ale bardzo pozytywne! Gdy nadszedł długo wyczekiwany pierwszy dzień szkoły o dziwo nie było żadnych uroczystych apeli, nie musiałam się też ubierać na galowo jak w Polsce. Od razu rozpoczęły się zajęcia, które wcześniej sami mogliśmy sobie powybierać. To było takie super! Lekcje trwały po 1,5 godziny, a przerwy zaledwie 5 minut ale i tak nikt się nie spóźniał bo zajęcia były bardzo ciekawe i szkoda by było stracić chociaż minutę.
Przez pierwszy miesiąc było mi dość ciężko się przystosować, musiałam dużo czasu poświęcać na naukę i różne tłumaczenia ale miałam ogromne wsparcie od nauczycieli, koordynatora i oczywiście od znajomych, którzy bardzo chętnie od razu chcieli się ze mną przyjaźnić. W końcu pochodziłam z innego kraju a to dla nich było niezwykle atrakcyjne! J Co prawda każdą lekcję miałam z innymi osobami, więc naprawdę mogłam poznać mnóstwo ludzi. Z czasem nabrałam odwagi i pewności siebie, nawet nie wiem kiedy zgromadziłam wokół siebie dużą liczbę serdecznych mi osób, na których zawsze mogłam polegać i z którymi chętnie wychodziłam w weekendy do kina, czy restauracji. Nauczyciele byli wprost kochani, każda wybrana lekcja była prowadzona z pasją, na każdy przedmiot szłam z zaciekawieniem, wszyscy chłonęli wiedzę i nikt nie miał trudności z materiałem! To było naprawdę extra! W Polsce tacy nauczyciele to naprawdę rzadkość więc tym bardziej cieszę się, że mogłam doświadczyć zupełnie innego systemu edukacji.
Po około 3-4 miesiącach zauważyłam u siebie znaczną różnicę w j. angielskim, siłą rzeczy byłam nim przecież otoczona 24h/dobę więc nie sposób by się go było nie nauczyć. To jest bez wątpienia najlepszy sposób na naukę języka. Szkoły językowe czy nauczyciele w szkole nie dają tyle co możliwość przebywania i uczestniczenia w życiu Amerykanów na co dzień.
Czas biegł tam bardzo szybko. Miałam dużo zajęć dodatkowych, zapisałam się na taniec, do drużyny siatkówki i nawet mogłam uczestniczyć w szkolnym musicalu! Nawet nie wiem kiedy zleciał mi ten rok, to było zdecydowanie za szybko!
CZY WARTO?
Podsumowując, jeśli wahasz się jeszcze, czy podjąć ten najtrudniejszy krok i wyjechać do USA na taką wymianę, to nie zastanawiaj się bo naprawdę warto! Może nie zawsze było lekko ale korzyści jakie wyniosłam przeniosły zarówno moje jak i rodziców oczekiwania. Przede wszystkim dzięki programowi mogłam poznać fantastycznych ludzi, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. Mam najlepsze przyjaciółki w Ekwadorze, Indonezji, czy we Włoszech. Możemy się odwiedzać, wiem że gdzieś w świecie mam serdeczną osobę, która zawsze przyjmie mnie z otwartymi ramionami. Po rocznym pobycie mój angielski jest po prostu perfekcyjny i do tego mówię z amerykańskim akcentem co dodaje mi ogromnej pewności siebie! Dzięki podjętej nauce w USA otworzyłam sobie wiele możliwości na swoją przyszłość, rozwinęłam swoje zainteresowania i podniosłam kwalifikacje. Korzyści jest jeszcze o wiele, wiele więcej ale o nich musisz się przekonać samemu!